Czasem inspiracja na artykuł przychodzi sama, a czasem ktoś (w tym przypadku czytelnik – bardzo serdecznie pozdrawiam!) zadaje pytanie i.. nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. Tak było w przypadku pytania, czy polecam zamieszkać w Madrycie. Na szybko wypisałam mu plusy i minusy mieszkania w tym mieście, ale postanowiłam rozwinąć temat i odpowiedzieć szerzej, z moimi przemyśleniami. No więc… Czy warto zamieszkać w Madrycie? Plusy i minusy. Oczywiście wszystko z mojej perspektywy i bez żadnej szczególnej kolejności, piszę tak, jak mi przychodziły pomysły do głowy. Plusy mieszkania w Madrycie Madryt to kosmopolityczne miasto Madryt to ogromne miasto, dzięki czemu są tu dostępne wszystkie możliwe rozrywki, teatry, restauracje, cokolwiek sobie zamarzysz. Nawet jeśli przeprowadzisz się sam, nie powinieneś mieć problemów ze znalezieniem znajomych – mieszka tu tyle przyjezdnych osób, które tak naprawdę szukają znajomych, szukają możliwości wyjścia z kimś na miasto pogadania, itp. Jeśli chcesz tu zamieszkać, to polecam skumanie się z Polakami – w moim przypadku kontakty z Polkami mieszkającymi w Madrycie są bardzo ważną częścią mojego życia towarzyskiego, bardzo je doceniam. Oczywiście wiadomo – poza granicami kraju możemy znaleźć i Polaka i „Polaka” – szukaj aż znajdziesz znajomych, z którymi miło spędzisz czas. Ja bardziej szukałam koleżanek niż kolegów – kolegów mam wielu, w postaci znajomych męża, nie brakuje mi męskiego towarzystwa, ale jednak fajnie się spotkać z kimś o podobnej mentalności. Niezła lokalizacja miasta na mapie Hiszpanii Z Madrytu jest całkiem „blisko” do każdego miejsca w Hiszpanii – jest położony dość centralnie na mapie Hiszpanii. Umożliwia to urządzanie wycieczek, zarówno samochodem jak i pociągiem czy autobusami, dostępna jest dobra sieć transportowa. My bardzo często wyjeżdżamy np. na weekend poza miasto, czasami jedziemy tylko na wycieczkę jednodniową jakieś 60 km za miasto, a czasem zdarza się nam pojechać samochodem np. do Santander, 450 kilometrów za Madrytem, albo do jakiegoś innego miejsca oddalonego o 300-400 km. A jeśli już mowa o lokalizacji, to… Lotnisko z milionem połączeń Od lotniska Barajas w Madrycie lepsze w Hiszpanii jest tylko lotnisko w Barcelonie (mam na myśli oferty na przeloty, miejsca docelowe, oferty na loty do Polski itp). Ale z lotniska z Madrytu jest bardzo dużo połączeń, które pozwalają ci, za nieduże pieniądze, polecieć na weekendową wycieczkę (jest sporo lotów od piątkowego popołudnia i z lotem powrotnym w niedzielę wieczorem). My tak już skorzystaliśmy, polecam. Loty zarówno krajowe, wewnątrz Hiszpanii, jak i międzynarodowe. Po co jechać 500 km, jeśli można się przelecieć samolotem? Wygodna komunikacja miejska W Madrycie metro też jest super, wygodne i nie bardzo drogie (bodajże 56 euro bilet miesięczny normalny i 12,10 euro bilet 10 przejazdów). Z tego co mi wiadomo, nieźle funkcjonuje też sieć autobusowa, ale ja w Madrycie znam tylko jeden autobus – ten, który jedzie od naszego domu do pracy mojego męża, bo czasami korzystam, gdy po jego pracy jedziemy np. razem na zakupy. A innych w ogóle nie znam. Możliwości zawodowe Madryt to jedno z miejsc gdzie jest najwięcej pracy w Hiszpanii – co w obecnej sytuacji jest ważne. Znajdziesz tu zarówno fajne, jak i niefajne oferty pracy, wybór należy do Ciebie, ale ze znalezieniem pracy (jeśli znasz hiszpański) będzie ci o wiele łatwiej w Madrycie niż w jakimkolwiek innym miejscu (OK, znowu ta Barca się przepycha do miejsca na podium, jeśli wolisz plażę, to jedź tam). Jeśli chodzi o języki i niekoniecznie biegły hiszpański, dla kogoś, komu jest w miarę wszystko jedno w jakim mieście w Hiszpanii by mieszkał, poleciłabym zacząć poszukiwania właśnie od Barcelony (jeśli to może być praca w stylu obsługi klienta, w eksporcie itp), bo to jest (w moim skromnym odczuciu) najbardziej międzynarodowe miasto w Hiszpanii i taki profil pracownika jest tam dość popularny. Inna sprawa to zarobki. W Madrycie pracuje mnóstwo obcokrajowców, Polaków także rzecz jasna, ale mam wrażenie, że płacąc 1000 euro miesięcznie pracodawca czuje, że otwiera możliwości na świat takiemu pracownikowi 😀 1000 euro to dobra „płaca” jeśli np. jesteś na praktykach i masz 24 lata (tak jak ja gdy byłam na Leonardo da Vinci – moje stypendium to było właśnie około 1000 euro miesięcznie), ja żyłam wręcz w luksusie ? i sporo zaoszczędziłam na wakacje i na nadchodzące chude miesiące. Jednak jeśli chcesz prowadzić normalne życie, zdrowo się odżywiać i nie daj Boże mieszkać samemu – albo wylądujesz na końcu miasta z dojazdem 1,5 h albo wręcz pod Madrytem, no i za 1000 euro miesięcznie nie pożyjesz. Kolejna sprawa to też sytuacja mieszkaniowa w Barcelonie, która przez te historie z AirBnb jest szalona (żeby nie było – ja jestem fanką AirBnb (KLIK jeśli nie wiesz co to albo chciałbyś się dowiedzieć jak dokładnie działa i zgarnąć zniżkę 100 złotych na pierwszy nocleg!), ale w Barcelonie ludzie dosłownie nie mają gdzie mieszkać, bo połowa mieszkań to wynajem turystyczny i rozumiem ten problem). Żadne miejsce nie jest idealne. Jeśli jest praca, to nie ma tanich mieszkań. Jeśli są tanie mieszkania, to nie ma pracy. Takie życie. Jeżeli chodzi o freelance – zależy czym się zajmujesz. Dla mnie jest tu np. o wiele więcej ofert i zleceń, klientów, wydarzeń itp, na których ludzie potrzebują tłumacza ustnego – więc biznes mi tu się kręci. W niedalekiej przyszłości mam zamiar pracować całkowicie zdalnie, więc ten punkt przestanie być dla mnie ważny, ale póki co nie narzekam. Jednak wydaje mi się, że każdy biznes na początku wymaga rozkręcenia się, miej na uwadze ewentualny początkowy czas, kiedy możesz nie mieć klientów, zanim dasz się poznać i odkryjesz sposoby na znalezienie klientów. Jeśli interesuje cię temat pracy w Hiszpanii, to zerknij na moje artykuły na ten temat: PRACA W HISZPANII. Dzielnice do wyboru do koloru… Mieszkaj gdzie chcesz W Madrycie można mieszkać w gwarnym centrum, gdzie będziesz mógł zejść dwa piętra na dół i znajdziesz się w sercu barowej dzielnicy albo w dzielnicy na obrzeżu, co gwarantuje spokój i ciszę. Pamiętaj, że każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Jeśli chcesz mieć kilkanaście barów pod nosem, może się okazać, że w nocy z piątku na sobotę, kiedy wrócisz styrany z trabajo (pracy, jeśli będziesz miał to szczęście, że będziesz ją posiadać), w tych barach będzie się toczyło w najlepsze życie nocne. W Hiszpanii bary zwykle mają pozwolenie na działanie do 12-1 w ciągu tygodnia, a do 2 w weekendy (to tak mniej więcej – każde miasto może mieć własne przepisy), co oznacza, że w taki piątek czy sobotę do 2 w nocy możesz mieć problem z ciszą. No chyba że będziesz pracował w tych barach, to wtedy twój rytm dobowy będzie taki sam, jak nocne życie Madrytu 🙂 Nasza dzielnica (nadal w obrębie Madrytu) jest jak małe miasteczko, dojeżdża tu tylko ten, kto tu mieszka, dla mnie to idealne rozwiązanie (nie lubię tłumów). W 30-40 minut metrem jesteśmy w centrum i możemy sobie iść do teatru czy gdziekolwiek. Więc ten pierwszy punkt że „Madryt to kosmopolityczne miasto” na nas nie wpływa: nie mamy tłumu turystów pod oknem, dzielnica jest spokojna, bezpieczna, ale jednocześnie kasując bilecik za 1,20 EUR jesteśmy w centrum w trymiga. Jak w każdym mieście, są dzielnice ekskluzywne, drogie, ale też dzielnice, które nie są takie ładne i w większości ze starym budownictwem (ale nie takim ładnym, po prostu starym i ze wszystkimi minusami mieszkania w starym budynku, łącznie np. z brakiem windy, co w wieku 24 lat może nie przeszkadza, ale później już tak 😉 ), za to są na każdą kieszeń. Przed wynajęciem mieszkania radzę sprawdzić jak tam się miewa sąsiedztwo 😉 Fajne zarządzanie miastem I nie mam na myśli polityki, bo jak wiesz, nie znam się. Chodzi mi o niektóre rozwiązania dla mieszkańców, takie jak np. możliwość wypożyczenia roweru miejskiego na kartę-bilet miesięczny, zniżkę na bilet miesięczny dla osób poniżej 26. roku życia (jedynie 20 euro na miesiąc na wszystkie strefy! Tanioszka). Jeśli czegoś nie wiesz, to zawsze możesz zadzwonić na infolinię madrycką, a jeśli jesteś antytelefonowy, jak ja, to możesz wykorzystać zdobycze technologii i napisać do konsultanta na czacie! Ostatnio dowiedziałam się w taki sposób kilku rzeczy, więc jak najbardziej polecam. TUTAJ możesz kliknąć i pogadać na czacie (po hiszpańsku) z konsultantem z Urzędu Miasta. No i takich drobiazgów jest sporo, sprawiają one, że miło się tu mieszka. Minusy mieszkania w Madrycie Nie ma morza Dla mnie to nie jest jakiś duży problem, bo mimo że lubię plażę i morze, ogólnie wodę, to nie jestem przyzwyczajona do posiadania ich w moim życiu codziennym. Nie cierpię więc z tego powodu, ale wiem, że dla wielu osób jest to jedna z pierwszych myśli, kiedy przyjeżdżają do Madrytu. Najbliższa plaża Madrytu to chyba Walencja i okolice (350+ km), ale też możemy się wybrać do Alicante (420 km) albo do Almerii (545 km), pięknego miasteczka Salobreña (485 km) albo wręcz na północ Hiszpanii – wspomniana wyżej Kantabria i Santander. Coś tam można wybrać, no ale blisko nie jest. Jest dość drogo Cena mieszkania, cena „życia”, cena wyjścia na miasto, nawet na piwko (małe piwo może kosztować nawet 3,50 euro, podczas gdy w innych miastach Hiszpanii może to być np. 1,50 euro!). Nie wspominam już o wyjściu na kolację – przygotuj 25 euro na osobę co najmniej, a jeśli zapłacisz 20 euro za osobę i dobrze zjesz, to możesz się czuć szczęśliwcem. Wyjście na tapas może wyjść nieco tańsze, ale żeby się najeść, to nie oczekiwałabym wydać dużo mniej. Dodaj transport, niezależnie od tego czy jedziesz metrem (bilecik, cink cink, kasować trzeba), albo autem – oooo, przygotuj się na opłatę za parking rzędu 2-3 euro za godzinę, mam na myśli parking podziemny, bo z góry zakładam, że nie uda ci się zaparkować na ulicy, nie mówię już o bezpłatnym miejscu, ale o takim z taryfą miejską. Cink cink, kasa leci. Jeśli chcesz iść do kina czy do teatru, zdecydowanie polecam stronę ze zniżkami Atrápalo – można tam kupić bilety np. do teatru za znacznie niższą cenę, korzystałam kilka razy. Polecam także mój wpis na temat kosztów życia w Madrycie – jest sprzed 2 lat, ale jest nadal aktualny: Koszty życia w Madrycie. Większe odległości – więcej czasu na przemieszczanie się po mieście No niestety, taka prawidłowość istnieje wszędzie, ale warto o niej pamiętać. Jeśli masz znajomych w Madrycie i myślisz, że będziecie się spotykać z pewną częstotliwością, to podziel liczbę spotkań w miesiącu, jaką sobie zakładałeś co najmniej przez dwa. A może nawet trzy. Dlaczego? Zakładając, że każdy ma własne życie prywatne i jakieś rzeczy niecierpiące zwłoki (lekarz – urząd – zostać w pracy po godzinach), dodaj do tego jeszcze czas przemieszczania się po mieście. Jeśli nie mieszkacie w tej samej dzielnicy, to co najmniej pół godziny, a być może i godzinę. No chyba że uda się wam spotkać jakoś w połowie drogi, ale to i tak zajmie czas na dojazd. Kolejny minus to oczywiście czas potrzebny na przemieszczanie się do pracy. Pół biedy jeśli wiesz już gdzie będziesz pracował i możesz poszukać mieszkania gdzieś blisko, ale tak nie musi być w każdym przypadku. Finalnie może się okazać, że będziesz potrzebował na przykład 45 minut rano na dojazd i tyle samo po południu/wieczorem, aby wrócić z roboty do domu. Mój rekord to były 2 godziny drogi do pracy, na szczęście rano mógł mnie zawozić mąż, ale za to po południu kończyłam pracę o 17 i w domu byłam o 19. Zmęczona. Nie tyle pracą, co tym powrotem, w tłumie i w upale (albo w zimnie – rzadko kiedy mamy miłą wiosenną temperaturę w Madrycie, szczególnie w autobusach podmiejskich czy pociągach). Problemy mieszkaniowe Jeśli masz pracę w Hiszpanii i możesz wykazać swoje dochody, to powiedzmy, że pół biedy. Możesz się poczuć bezpieczniej – może znajdziesz dach nad głową. Jeśli nie masz pracy albo jak ja – prowadzisz działalność gospodarczą, to powoli możesz zapominać o bezstresowym wynajęciu mieszkania. Gdyby nie mój mąż i jego stała pensja, byłabym w opałach, na pewno na mojej drodze do wynajęcia mieszkania w Madrycie stanęłyby jakieś przeszkody. Nie chodzi o to czy prowadząc działalność zarabiasz czy nie, ale o to, że w Hiszpanii prowadzenie działalności nie jest zbyt mile widziane (powiedzmy, że nie wzbudza zbyt dużego zaufania) przez tych, którym masz coś w przyszłości zapłacić. Bezpieczniej przygarnąć na wynajem człowieka na etacie, bo ci autónomos, czyli jednoosobowe działalności gospodarcze są jakieś takie podejrzane, dzisiaj zarabia, a jutro nie, tak sobie myśli przeciętny Hiszpan. TUTAJ więcej szczegółów na temat prowadzenia działalności gospodarczej w Hiszpanii i jak to odbierają Hiszpanie. No i jeśli już znajdziesz mieszkanie i właściciel zgodzi ci się je wynająć (często urządzane są nieformalne castingi – właściciel po prostu wybiera osobę, której chce wynająć mieszkanie, najczęściej jest to ten, kto dość schludnie wygląda i kto pierwszy wyciągnie portfel żeby zapłacić kaucję), to luzik. Aha, bo zgodnie z prawem kaucja powinna być w wysokości miesięcznego czynszu, ale do tego dodawany jest jeszcze depozyt i inne cuda niewidy, po prostu pod inną nazwą, dlatego przygotuj się na ewentualną konieczność zapłacenia za pierwszy miesiąc 3 równoważności czynszu (a tylko jedna z tych opłat to faktycznie czynsz, reszta to kaucja, depozyt itp itp). Nie musi tak być, ale może. W Madrycie jest brzydka zima Nie wyobrażaj sobie palm i słońca. Zima w Madrycie jest dość brzydka, chlapa, zimno, pada, tak od listopada do lutego jest dość depresyjnie. Owszem, nie ma porównania z polską zimą, przyznaję, w ogóle temperatura rzadko spada poniżej zera, a jeśli spadnie jakiś śnieżek, to zaraz stopnieje (raz albo dwa podczas każdej zimy, Hiszpanie mają radochę i Polacy mieszkający w Hiszpanii też, mój Facebook się wypełnia filmikami pt. „śnieg w Madrycie”). Jednak ja w Madrycie marznę o wiele częściej niż w Polsce podczas zimy. Może robię się stara, może to wina tego jak się ubieram, pewnie myślę sobie „a gdzie tam, przecież jestem w Hiszpanii, co się będę grubo ubierać, nawet nie ma poniżej zera”. A potem mi zimno. Ale to tylko tak przestrzegam. Może to nie jest decydujący punkt, a może jest, jeśli ktoś szuka ładnej pogody przez cały rok. Ograniczenia w ruchu samochodowym w centrum Madrytu Jeśli masz starszy samochód to nie możesz wjechać do centrum, bo są restrykcje środowiskowe, ale dla nas przyznam, że to wszystko jedno, bo nigdy się nie pchaliśmy do centrum samochodem, zawsze lepiej metrem. Dlatego też nie powiem Ci dokładnie na czym to polega, ale w zależności od roku produkcji samochodu otrzymasz nalepkę na szybę z odpowiednim oznaczeniem ekologicznym, ile samochód wyrzuca smrodków i innych syfków przez rurę wydechową. Jeśli masz starego grata, to w ogóle nie otrzymasz naklejki i nie możesz wjechać do centrum miasta (oznaczonego na mapie TU). Posiadanie nalepki jest obowiązkowe (jeśli wjeżdżasz do centrum). Ale uwaga, jest jeden trick: jeśli masz samochód z zagraniczną rejestracją, to w ogóle nie musisz mieć żadnej naklejki. Jeśli chcesz wjeżdżać do centrum regularnie, to trzeba zawnioskować o naklejkę, ale jeśli to tylko raz albo kilka razy.. daruj sobie. Inna sprawa to przerejestrowanie auta na hiszpańskie blachy – z tym odsyłam na przykład do Kariny O TUTAJ. A skąd takie ograniczenia w ruchu samochodowym? No właśnie, ponieważ w Madrycie jest spore… ZANIECZYSZCZENIE POWIETRZA Smog, zanieczyszczenie itp. I wiem, że może w Krakowie jest gorzej, albo nawet w Warszawie (nie wiem, nie śledzę raportów czystości powietrza), ale ja wcześniej mieszkałam w Saragossie i oddychałam dobrze. W Madrycie już po kilku tygodniach dostałam czegoś w stylu chronicznego kataru, alergii, nie wiem jak to nazwać, ale chusteczki do nosa są teraz obowiązkowym elementem w mojej torebce. Nie mam astmy ani żadnej poważnej choroby układu oddechowego, jedyne co to alergia, na którą cierpię wiosną (ale to od zawsze). Mam wrażenie, że komfort oddychania nie jest 100-procentowy. Jedni nie zauważą, inni mogą mieć problemy, dlatego wspominam. Hałas nocny Oprócz wspomnianych nocnych imprez, w wielu dzielnicach Madrytu, a już na pewno tych w centrum, nie szanuje się odpoczynku mieszkańców. Owszem, kiedyś musi przyjechać śmieciarka i opróżnić śmietniki uliczne, do których ludzie wyrzucają odpady z domostw, wiem, ale można robić to ciszej. Nie jest niczym dziwnym sytuacja, w której przejeżdżającej śmieciarce, już robiącej dużo hałasu jako pojazd, towarzyszą weseli panowie śmieciarze, którzy śmieją się, rzucają kubłami, puszczają muzykę, a fakt, że ludzie śpią nie wydaje się im w ogóle przeszkadzać. Rozumiem, że nie mogą pracować i nie rozmawiać, ale moim zdaniem mogliby robić to trochę ciszej. Oczywiście jeśli mieszkasz albo przez jakiś czas mieszkałeś w Madrycie i przychodzą ci do głowy inne plusy albo minusy tego miasta, to daj znać – na pewno osoby zastanawiające się nad przeprowadzką docenią takie informacje! (Nudy na pudy, ale obowiązkowe!) NA TEJ STRONIE UŻYWAM PLIKÓW COOKIE, BY MÓC ŚWIADCZYĆ CI USŁUGI I ANALIZOWAĆ RUCH. INFORMACJE O TYM, JAK KORZYSTASZ Z TEJ STRONY, SĄ UDOSTĘPNIANE GOOGLE. KORZYSTAJĄC Z NIEJ, ZGADZASZ SIĘ NA TO. Więcej info
Jako osoba poszukująca pracy Marta ma prawo do pobytu w Hiszpanii przez co najmniej sześć miesięcy bez obowiązku rejestrowania tego pobytu. Musi tylko być w stanie udowodnić, że aktywnie szuka pracy. Władze Hiszpanii nie mogą wymagać od niej udowodnienia, że posiada wystarczające środki finansowe, aby się utrzymać.
Ubiegły – 2017 rok był jednym z ciekawszych, gdyż upłynął mi pod znakiem przeprowadzki za granicę i aklimatyzowania się w czeskiej Pradze. I już wiem co to znaczy mieszkać za granicą. Nigdy nie spodziewałam się, że los rzuci mnie do naszych południowych sąsiadów. Podróżowałam wcześniej po świecie i wstyd przyznać, ale moja szanowna stopa stanęła na czeskiej ziemi dopiero po trzydziestce. Owszem, słyszałam od wielu osób, iż Praga to jedno z najpiękniejszych miast na świecie i powinnam tam koniecznie jechać. Odkładałam jednak tę ekspedycję w czasie. Paradoksalnie przez to, że czeska stolica jest tak blisko Polski. Myślałam „Zostawię ją na czasy gdy będę podróżować z dzieckiem bo wtedy praktyczniejsze są krótsze trasy niż np. wyjazd na inny kontynent”. Tak odkładałam, że aż w niej zamieszkałam. Nie tylko z mężem, ale i naszym niemowlakiem. Z perspektywy czasu uważam jednak, że ten wyjazd to nasza Szkoła Życia. Doceniam fakt, że mogę mieszkać za granicą bo to niesamowicie ubogacające doświadczenie. Są powody, dla których warto przewrócić swoje życie do góry nogami i zamieszkać na obcej ziemi. 1. Poznajesz nowe miejsca Praga jest faktycznie piękna. Nie raz i nie dwa spacerując po niej wbijało mnie w ziemię z wrażenia. Zamek na Hradczanach, Most Karola, Karlin, Mala Strana, wzgórze na Vysehradzie, spacer na Wełtawą wzdłuż zabytkowych kamienic – to tylko nieliczne przykłady oszałamiających zabytków czeskiej stolicy. Szalenie przyjemnie mieszka się w takim miejscu. Można to miasto kontemplować dniem i nocą, podjadać knedliki w restauracjach i przesiadywać w kawiarniach. 2. Otwierasz się na nowe kultury O ile Czesi to też nasi bracia Słowianie, o tyle ich mentalność jest inna niż Polaków. Żyją nieco wolniej. Nie gonią za nowinkami technologicznymi czy super nowoczesnymi samochodami. Cieszą się, że mogą jeździć Skodą Superb. Są też ateistycznym społeczeństwem. Nie zaobserowowałam aby byli bardzo zaangażowani w politykę. Na ulicach Pragi nie widzę demonstracji ideologicznych czy politycznych. Akceptuję to wszystko i wiem, że nie wszyscy muszą żyć tak jak Polacy i jestem wdzięczna, że mogę pomieszkać przez jakiś czas w ich pięknej stolicy. 3. Ubogacasz się językowo Wiadomo, że najlepszą szkołą języka obcego jest wyjazd do danego kraju. W Czechach można akurat nauczyć się języka czeskiego. Polakom wydaje się on często takim śmiesznym językiem, ale jak posłuchać Czechów, to okazuje się on dość skomplikowany. Czechy to też jest świetny kraj do zamieszkania dla Polaków bo nie dość, że jest blisko, to jeszcze podobieństwa językowe między językiem polskim a czeskim wprawiają mnie czasem w osłupienie. Np. czeski odpowiednik nasuwa ci nieoczekiwanie na myśl jakiś dawno zapomniany polski termin / źródłosłów. 4. Mieszkać za granicą to pokonać strach Jak ja się obawiałam tej przeprowadzki! Zafundowaliśmy sobie przez nią nie małą rewolucję w życiu, gdyż wyjazd z kilkumiesięcznym dzieckiem za granicę to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, iż wiedziałam, że jak mąż pójdzie do pracy, to ja zostanę sama na 10 godzin z dzieckiem bez pomocy rodziny. Będę samotną matką w wielkim mieście. Na miejscu okazało się, że daję radę i potrafię się super zorganizować. Umiem zająć się dzieckiem, prowadzić bloga i robić jeszcze zlecenia freelancerskie a dodatkowo uprawiać sport. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez wsparcia mego lubego. 5. Zwiększenie zaradności Wyjeżdżając do Czech nie znaliśmy czeskiego. Naszą bronią miał być angielski. Na miejscu okazało się, że w Pradze nie każdy mówi po angielsku i często muszę się porozumiewać na migi. Czasem mówię też po polsku bo są pewne podobieństwa językowe i ostatecznie w sprawach najłatwiejszych np. proszenie o pomoc przy wynoszeniu wózka z tramwaju, da się porozumieć. 6. Poznajesz nowych ludzi W Czechach paradoksalnie poznałam sporo Polaków. W Pradze prężnie działa polskie stowarzyszenie Trampolina i organizuje wiele imprez dla rodzin z dziećmi czy zajęć dla dzieci. Działają tam fantastyczne dziewczyny i gdyby nie one nasze życie w Pradze byłoby dużo uboższe. 7. Uczysz się pracy w nowym środowisku W Czechach nie pracuję na etacie, gdyż pochłania mnie opieka nad dzieckiem. Mąż pracuje w międzynarodowej firmie, w międzynarodowym środowisku. Nie raz powtarza, że to bardzo ubogacające doświadczenie. Bo koegzystuje z Czechami, Słowakami, Rosjanami, Węgrami, Serbami, Hindusami, Amerykanami, Boliwijczykami itd. To też świetna szkoła języka obcego. 8. Stajesz się mistrzem pakowania Życie na walizkach, podróżowanie między dwoma krajami z dzieckiem, sprawia, że żadne pakowanie nie jest mi straszne. Moja szafa funkcjonuje bo wszystko musi do siebie pasować, gdyż na wyjazd zabieram kapsułkową garderobę. No i umiem spakować trzyosobową rodzinę do jednej walizki na dwutygodniowy wyjazd. 9. Doceniasz bliskich Jak ja tęsknię za rodziną i przyjaciółmi żyjąc na tej obczyźnie. Bo mieszkać za granicą oznacza tęsknić. Tęsknię tak głęboko jak tylko tęsknić potrafię. I to jest kolejny aspekt, którego nie docenia się będąc w Polsce – że rodzina jest blisko. Jest mi niesamowicie miło kiedy mogę bliskich gościć w Pradze, gdy wpadają na kilka dni. Mam wrażenie, że nasze relacje pogłębiają się wtedy. 10. Patrzysz inaczej na własny kraj To niesamowicie dziwne uczucie gdy przyjeżdżam do Warszawy i czuję się w niej troszkę jak gość. Zaczynam dostrzegać jej zalety. Np. fakt, że mieszkania są w niej tańsze niż w Pradze. Bo my często lubimy narzekać na to, że w polskiej stolicy jest drogo. W czeskiej jest jeszcze drożej a nie wygląda na to aby Czesi zarabiali lepiej niż Polacy. JESZCZE CHWILKA! SPODOBAŁ CI SIĘ TEN TEKST? Jeśli spodobał Ci się przeczytany właśnie tekst to możesz pomóc mi rozprzestrzeniać opowieść o tym jak tworzyć dobre relacje. Masz kilka opcji. To tylko jedno Twoje kliknięcie a znaczy bardzo wiele. – polub ten wpis na Facebooku – polub stronę CzasNaZiemi na Facebooku, jest tam sporo wartościowej treści o relacjach – pooglądaj Instagrama przenieś się w mój świat dobrych relacji – nieskończony zbiór moich chwil szczęścia dnia (nie)codziennego! – zapisz się na newsletter – tu po prawej stronie, czekają tam na Ciebie dwa prezenty, dzięki którym nauczysz się dogadywać z innymi i negocjować. Pozostaniemy też w kontakcie. Zastanów się, czy warto mieszkać i pracować na obczyźnie. Zajmij stanowisko w tej sprawie i napisz rozprawkę na ten temat. Użyj trzech argumentów ( jeden z tekstu, dwa z własnych obserwacji). Praca ma być w Wordzie wysłana na pocztę. Prosze musze mieć na jutro Dzisiaj rozmawiamy o Kanarach – Wyspach Kanaryjskich! Jako że ja nie mogę opowiedzieć Wam z pierwszej ręki jak to jest mieszkać na Teneryfie (bo nie wiem…), poinformuje Was o tym Barbara, którą w sieci można znaleźć pod kulinarnym adresem: Jeśli interesuje Was kuchnia, to znajdziecie tam przepisy na fantastyczne dania, także hiszpańskie, mówię Wam, blog jest świetny i aż ślinka leci patrząc na zdjęcia potraw! Uwaga, oddaję głos Basi! Hola. Mam na imię Barbara. Na Teneryfie mieszkam od 2012 roku, a zawdzięczam to mojemu mężowi, który mnie tu ściągnął. Z pasji do gotowania założyłam bloga kulinarnego w którym znajdziecie przepisy z całego świata w tym kuchnię hiszpańską. Piszę tam także o mojej wyspie. Teneryfa to piękna wyspa, której bliżej do Afryki niż do samej Hiszpanii. Jakie są plusy i minusa życia na tej wyspie powinien wiedzieć każdy kto planuje w przyszłości pozostać tu na dłużej. A więc zaczynam. Piękna pogoda przez prawie cały rok. Szczególnie na południu Wyspy gdzie mieszkam rzadko występują deszcze. Nie ma tutaj przymrozków ani zimy. Lato jest zawsze upalne, a wiosny bardzo ciepłe. Dodatkowy plus – brak opłat za ogrzewanie. Wspaniałe obiekty, o których wspominam na moim blogu to: Siam Park. Największy w Europie a drugi na świecie wodny park. Loro Park. Prywatny ogród zoologiczno-botaniczny położony w Puerto de la Cruz. Wulkan de Taide. Najwyższy szczyt Hiszpanii. Nie sposób nie zobaczyć wulkanu i nie wybrać się na wycieczkę kolejką linową. Bazylika Matki Bożej z Candelarii jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych w Hiszpanii i największą bazyliką Wysp Kanaryjskich. Naprzeciw bazyliki znajduje się 9 posągów przywódców dawnych mieszkańców wyspy – Guanczów. Współcześnie Bazylika Matki Bożej z Candelarii jest jednym z najbardziej rozpoznawanych symboli Kościoła rzymskokatolickiego na Wyspach Kanaryjskich. Najwięcej pielgrzymów przybywa 2 lutego oraz 15 sierpnia, w główne święta Matki Bożej z Candelarii. Wspaniale atrakcje takie jak: sporty wodne i rejsy statkiem, możesz odkryć Teneryfę z lotu ptaka podczas lotu paralotnią, wycieczki autobusowe wokół Wyspy, wyprawa jeepem, Aqualand, pola golfowe dla fanów golfa. Jest ich tutaj bardzo dużo. Ogromne plantacje bananów, winogron,pomidorów i ziemniaków. Tutaj wszystko smakuje inaczej. Banany i winogrona są słodkie, ziemniaki lekko wodniste i bardzo smaczne pomidory. Huczne obchody karnawału. Dużym plusem życia tutaj jest osobiste uczestnictwo w różnych festynach i koncertach. Ten przepiękny i trwający około dziesięć dni karnawał to wydarzenie kulturalne o znaczeniu międzynarodowym. Największy w Europie a drugi na świecie. Wszyscy mieszkańcy poprzebierani są w różnorakie stroje, towarzyszą temu różne festyny,wybierana jest w tym czasie miss karnawału także wśród małych dziewczynek. Wspaniałe kanaryjskie jedzenie to: owoce morza, kozi ser, queso con mojo canario-czyli ser podany ze specjalnym czerwonym i zielonym sosem. Koniecznie musicie skosztować tego sosu mojo verde oraz mojo picon i oczywiście małych słonych ziemniaczków, które gotuje się w skórce. Tutaj spróbujesz domowych potraw i napijesz się młodego wina a wszystko w niskiej cenie. Piękne plaże. Jest ich tutaj bardzo dużo. Są tutaj złote i piaszczyste plaże, a woda jest błękitna. Złote plaże są: w Costa Adeje-Playa de Duque, Playa de las Vistas y Playa del Camison. Plaże z czarnym piaskiem np Playa de Arena w Los Gigantes. Tańsze mieszkania zwłaszcza na północy i w górach. Często 2-3 pokojowe mieszkanie można wynająć za jedynie 270-300 euro. Opłaty za gaz lub prąd czasem wliczone są w cenę. Mieszkać na Teneryfie – minusy Brak perspektyw na pracę. Praca na tej rajskiej wyspie jest marzeniem wielu osób, jednakże warunki zatrudnienia okazują się często nie realne. Podstawowym warunkiem znalezienia jakiejkolwiek pracy jest znajomość kilku języków obcych niekiedy sam hiszpański nie wystarcza. Szanse na znalezienie jej mają głównie kelnerzy mówiący w językach: hiszpański podstawowy, angielski plus np. rosyjski. Poszukiwani są też kucharze oraz doktorzy. Często jednak jest tak, że praca jest bez kontraktu lub kontakt zaliczany jest do śmieci. Pracownicy są po prostu wykorzystywani. Mogłabym na ten temat pisać naprawdę dużo, ale zostawię to na osobny wpis. Karaluchy i mrówki. Ziemia jest tu bardzo sucha i skalista co sprzyja ich rozwojowi. Pojawiają się one nie tylko w restauracjach, barach, ale i w mieszkaniach. Potrafią mieć nawet i 6 cm długości. Najgorsze są wieczory dlatego jeśli chcesz wybrać się z mężem do knajpki to koniecznie załóż tenisówki. 🙂 Brak wody pitnej w kranach. Kanaryjska woda płynąca w kranach nie jest wodą pitną. Jest chemicznie uzdatnianą, odsalaną wodą oceaniczną, dlatego picie jej na dłuższą metę jest bardzo szkodliwe. Jej picie doprowadzić może nie tylko do poważnych chorób, ale i do śmierci jeśli pije się ją codziennie. Coraz częściej widzi się stojące blisko mieszkań metalowe budki z wodą. Należy umieścić w środku pustą butelkę i wrzucić pieniążka. 1 litr wody z maszyny kosztuje jedynie 10 centów. To bardzo tanio, ale z drugiej strony – woda powinna być dla wszystkich za darmo. Publiczne służby zdrowia są złe a prywatne bardzo drogie. Na samą wizytę do lekarza czeka się do tygodnia, ale do specjalisty już dłużej często od 6 do 12 miesięcy. Jeśli dostaniesz skierowanie na pobranie krwi to pobiorą ci ją najszybciej za miesiąc, a wynik odbierzesz jeszcze miesiąc później. Prywatne kliniki są o wiele lepsze, ale bardzo drogie. Wszystko na Teneryfę przychodzi z opóźnieniem a transport na kontynent jest bardzo drogi. Opłaty za przesyłkę pocztową będą kosztowały Cię o wiele więcej. Pamiętam jak chciałam zamówić coś z Polski, musiałam zrezygnować gdy zobaczyłam, że sama oplata za dostarczenie paczki będzie kosztowała mnie 3 razy więcej niż zamówiony produkt. Nie każdemu to się opłaca. Braki w języku angielskim. Mieszkańcy tej Wyspy są bardzo mili i pomocni, ale niestety nie znają języka angielskiego. Jeszcze na południu jakoś się porozumiesz, ale już na północy nie. Bez znajomości języka jest naprawdę trudno. No, ale jak już pozna się hiszpański to, aby się z kimś dogadać, może zaskoczyć Cię dziwne brzmienie w lokalnym wydaniu – to dialekt kanaryjski podobny do hiszpańskiego spotykanego na Kubie, w Puerto Rico czy Wenezueli. Calima. Kalima jest związana z burzami piaskowymi nad Saharą i transportem pyłów przez wschodnie wiatry. W czasie kalimy na Wyspach Kanaryjskich widzialność spada (przypomina mgłę) i drobne cząstki pyłu pokrywają ulice, domy i inne obiekty. Dla tutejszych Kanaryjczyków kalima oznacza bardzo suche i gorące powietrze oraz temperaturę która przekracza 40 st. C. U wielu osób w czasie trwania kalimy występują problemy alergiczne. Jak sami widzicie życie na Teneryfie ma swoje plusy i minusy. Musicie jednak wiedzieć, że nie wymieniłam ich wszystkich, to tylko ich część. Jest to piękne miejsce, ale dalekie od europejskiego życia. Zajrzyj do Basi: Facebook: Only Tenerife – blog Woow, prawda? Nawet mieszkając w Hiszpanii zadziwiają mnie niektóre rzeczy, szczególnie te wpisane w kategorię minusów. Nie wiedziałam, że woda kanaryjska jest chemicznie uzdatniana, a jej codzienne picie może doprowadzić do poważnych problemów, ani że występują tam mini burze piaskowe. Codziennie możemy nauczyć się czegoś nowego! Czy coś Was szczególnie zachwyciło lub zdziwiło? Byliście na Teneryfie? (Ja nie byłam!) (Nudy na pudy, ale obowiązkowe!) NA TEJ STRONIE UŻYWAM PLIKÓW COOKIE, BY MÓC ŚWIADCZYĆ CI USŁUGI I ANALIZOWAĆ RUCH. INFORMACJE O TYM, JAK KORZYSTASZ Z TEJ STRONY, SĄ UDOSTĘPNIANE GOOGLE. KORZYSTAJĄC Z NIEJ, ZGADZASZ SIĘ NA TO. Więcej info . 463 307 357 467 294 270 421 165